Nie było tajemnicą, że Białogard był miastem, w którym stacjonowały wojska radzieckie. Widać ich było na ulicach, a przy ulicach Połczyńskiej i Kołobrzeskiej znajdowały się koszary. Natomiast nic nie wiadomo było, co Rosjanie robią w okolicznych lasach, które w wielu miejscach ogrodzone były kilkoma rzędami zasieków drutów kolczastym, a w niektórych płynął prąd. Tak było w okolicach Białogardu, niedaleko wsi Dobrowo w gminie Tychowo. Dziś możemy tam zobaczyć pozostałości po zasiekach, do których wiodą betonowe drogi dojazdowe. Ale nie to jest największa tajemnicą tego terenu. Zbudowane tu na potrzeby Armii Radzieckiej leśne miasteczko w okolicach Dobrowa kiedyś obsługiwało bunkry, w których znajdowała się broń jądrowa. Dziś pełni zupełnie inna funkcję. Wprawdzie, podobnie jak w minionych czasach, otoczone jest drutami, a na wieżyczkach są wartownicy, ale nie ma to nic wspólnego z przeszłością. Dziś natomiast mieści się tu Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Koszalinie. Pracownicy i osadzeni w Oddziale opiekują się nuklearnymi bunkrami, które można przez przeszkód zwiedzać. Do końca września zwiedzający, oprócz kompletnego wyposażenia bunkrów, mogą zobaczyć niecodzienną wystawę. Magazyny, w których przechowywane były głowice nuklearne, dziś pełnia funkcję galerii, a wystawiane są prace koszalińskiego artysty rzeźbiarza Zygmunta Wujka.
- W galeriach wszystko jest niemal sterylne - mówi Zygmunt Wujek. - Tu, w atomowej scenerii, gdzie widać jeszcze smar po pociskach, każdą sztukę odbiera się inaczej. W eksponowanych tu pracach przestrzegam przed groźbą i okrucieństwem wojny. W połączeniu z miejscem, ekspozycja głośno przemawia do zwiedzających.
Atomowe bunkry w ciągu roku odwiedziło około 4 tysiące osób. Wstęp jest możliwy po uprzednim zgłoszeniu w dyrekcji Zakładu Karnego w Koszalinie.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze