Ponad tysiąc osób obejrzało inscenizację przedstawiającą zdobycie Szczecinka przez wojska radzieckie w lutym 1945 roku. Rekonstrukcji tego wydarzenia podjęły się grupy rekonstrukcyjne z Koszalina, Szczecina, Gorzowa Wlkp., Torunia i Wałcza. Widowisko zostało przygotowane przez szczecineckie Muzeum Regionalne i Muzeum II Wojny Światowej i Wału Pomorskiego w Szczecinku. Trochę historii: do bezpośredniego ataku na miasto dowództwo 2. Frontu Białoruskiego wyznaczyło wyznaczono 32. Dywizję Kawalerii Gwardii pod dowództwem gen. lejtn. J.P.Kałużnego. Szczecinka broniły oddziały 15 Dywizji SS, pułki Schneider i Niderlandy, oraz dwie kompanie miejscowego Volkssturmu. Całością około 2000 żołnierzy dowodził płk. Kropp. Wartość bojowa żołnierzy niemieckich nie była zbyt duża. Wojska regularne stanowiły zlepek wcześniej rozbitych oddziałów, pośpiesznie zreorganizowanych w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa. Atutem obrońców były natomiast korzystne warunki terenowe. Liczne jeziora, rzeczki, bagna, lasy były naturalnymi przeszkodami. Jednak zasadnicza linia obrony Wału Pomorskiego biegła na zachód od Szczecinka, co dowodzi, że miasto ostatecznie miało być Rosjanom po wstępnym boju oddane. I tak też się stało 27 lutego 1945 roku. Widowisko przedstawiające jeden z możliwych epizodów walk o Szczecinek zorganizowano na placu apelowym dawnych koszar. Tu zbudowano umocnienia obrony niemieckiej. W role żołnierzy wcielili się miłośnicy militariów z grup rekonstrukcyjnych Armii Czerwonej i niemieckiego Wehrmachtu, m.in. z: Koszalina, Szczecina, Gorzowa Wlkp., Torunia i Wałcza. Nie było to wierne odtworzenie walk, ale hipotetyczne - mówi scenarzysta i reżyser widowiska Marek Łukasik Grupy Rekonstrukcji Historycznej Pomerania 1945. - Za pomocą tej inscenizacji przedstawiamy jak mogły wyglądać walki, oczywiście w innej skali. Robimy z maksymalna dbałością o takie szczegóły jak umundurowanie walczących stron, rodzaje broni itp.
Publiczność gorąco oklaskiwała rekonstruktorów, którzy albo atakowali z ułańska fantazją albo z wielkim poświęceniem bronili miasta. To było bardzo realistyczne - mówili starsi, a młodszym bardzo podobały się sceny z miotaczami ognia. - To sprawiało wrażenie prawdziwego pożaru, prawdziwej wojny.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze