Do leśniczówki w Sporem dotarło stado koników polskich, które jest przeprowadzane z terenów Biebrzańskich Bagien do Czarnocina nad Zalewem Szczecińskim. Konik polski - najbliższy krewny dzikiego tarpana jest jednym z nielicznych gatunków rdzennie polskich. Koń od zawsze był wpisany w tradycje i kulturowy krajobraz lasów, ale wykorzystywanie tego zwierzęcia do czynnej ochrony przyrody jest czysto polskim wynalazkiem. Na taki pomysł wpadł Marek Borkowski, przyrodnik, fotografik i filmowiec, który na terenie Biebrzańskich Bagien postanowił ograniczać sukcesje niepożądanych roślin poprzez wypasanie na nich konika polskiego.
- Konik polski działa na zasadzie kosy, z tym tylko, że nie wyjada, a wycina niepożądane rośliny - poinformował Marek Borkowski. - Nie dopuszczając do zakrzaczenia bagien, chroni środowisko naturalne rzadkich gatunków ptaków takich jak wodniczka, derkacz czy dubelt. Oprócz zdecydowanych korzyści dla środowiska przyrodniczego, zgryzanie pomaga jemu samemu. Na terenach Biebrzańskiego Parku Narodowego, a także w wielu europejskich krajach ta metoda sprawdza się znakomicie.
Marek Borkowski już wiosną przeprowadził nad Zalew Szczeciński w okolice Czarnocina 5 koników polskich. Prowadzone stado liczące 15 osobników dołączy do żyjącej na szczecińskich moczarach piątki. Podróż już trwa miesiąc i potrwa jeszcze około tygodnia. Koniki polskie ograniczające sukcesję roślinną można spotkać w różnych krajach europejskich. W ostatniej edycji rozstrzygniętego niedawno konkursu Eurosite`u na najlepiej czynnie chroniony rezerwat przyrody, zwyciężył rezerwat we wschodniej Anglii chroniony przez stado koników polskich przybyłych znad Biebrzy, również Brytyjskie Królewskie Towarzystwo Ochrony Ptaków zdecydowało się do ochrony swego najstarszego rezerwatu Minsmere użyć biebrzańskiego konika. Polskie stado konika liczy kilkaset osobników. Każdy posiada swoja metrykę, swój rodowód. Na wolności konik polski, nazywany często tarpanem, spotykany jest na terenach Biebrzańskiego Parku Narodowego i od wiosny - w okolicach Czarnocina. Przez lata hodowli wykształcił w sobie cechy, które pozwalają mu przetrwać nawet w ekstremalnych warunkach bez pomocy człowieka. Stado, które trafiło do naszego województwa po drodze nie było dokarmiane. Koniki wykorzystywały każdy postój, by skubnąć ulubione ziele lub łozę. Chociaż przebyły już ponad 600 kilometrów znajdują się w doskonałej kondycji i wygląda na to, że bez przeszkód dotrą do celu.
-Bardzo się cieszymy, że Europejska Unia Ochrony Wybrzeża zdecydowała się sprowadzić na tereny nad Zalewem Szczecińskim konika polskiego- powiedziała Hanna Kiryło z Fundacji Związek Biebrzański, która jest właścicielem pędzonego stada. - Wiem, że znajdzie tam doskonałe warunki do bytowania i z pewnością będzie się rozmnażał.
W czasie podróży stado zachowuje się bardzo spokojnie. Marszruta została starannie opracowana, omijane są większe przeszkody i ruchliwe drogi. Po drodze wszelkiej pomocy udzielają leśnicy, a także właściciele stadnin koni. Opiekunowie stada spodziewają się dotrzeć w okolice Czarnocina w ciągu tygodnia
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze