Eksmisje dotykają ludzie nie tylko ludzi, którzy nie płaca za mieszkania, ale także tych, którzy wpadli w pułapki kredytowe za zobowiązania zaciągnięte jeszcze na początku lat 90 - tych. Pan Stolarek, mieszkaniec Marcelina na początku lat 90-tych zaciągnął w Banku Gospodarki Żywnościowej Kredyt na rozwój produkcji makaronów. Niestety, nie był to zbyt dobry okres dla tego rodzaju działalności i zamiast spodziewanych zysków przyszły straty. Jak twierdzi kredytobiorca, aby dług się nie zwiększał poprosił ówczesną dyrektorkę banku o pomoc. W odpowiedzi usłyszał, że ma się nie martwić, bo będzie oddłużenie. Gdy upragnione oddłużenie nie następowało wystąpił z wnioskiem o zgodę na sprzedaż części nieruchomości, by móc spłacić zobowiązanie. I na to też nie uzyskał zgody. Po 9 latach Bank przystąpił do windykacji należności. Sprawa trafiła do komornika Sądu rejonowego w Szczecinku który nieruchomość tę, składająca się z budynków produkcyjnych, budynku mieszkalnego oraz kawałka lasu i gruntów ornych, sprzedał za 100 tysięcy złotych. Zobowiązanie wobec banku wynosiło 73 tysiące złotych. Wydawałoby się, że to koniec kłopotów mieszkańca Marcelina. Tak się jednak nie stało. Na konto Banku, na poczet spłaty zadłużenia wpłynęło zaledwie 15 tysięcy złotych, resztę pochłonęły koszty komornicze i inne wydatki. Nowy właściciel posiadłości postanowił wyeksmitować dotychczasowego właściciela. Poprosił o wykonanie wyroku sądowego komornika z Drawska Pomorskiego. Ten dziś eksmisji nie przeprowadził, gdyż nie miał pewności, że nowy lokal spełnia określone prawem wymogi.
Eksmisję pikietowali członkowie Samoobrony.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze