Takiego festiwalu bramek, jaki wczoraj zaserwowali piłkarze Darzboru nikt się nie spodziewał. Beniaminek czwartej ligi Energetyk Gryfino tylko w jednym meczu stracił aż 7 bramek. Na listę strzelców wpisali się: Bęben trzykrotnie, Adamowicz - dwukrotnie oraz Mikołajewicz i Sochalski. To zwycięstwo daje Darzborowi prowadzenie w tabeli rozgrywek. Tym meczem piłkarze Darzboru rozwiali wszelkie pogłoski o nieporozumieniach w zespole. Na boisku grali w sposób przemyślany, z pełną konsekwencją realizowali założenia taktyczne. Od pierwszych minut ich przewaga systematycznie rosła. Pierwsza bramka strzelona głową przez Adamowicza padła w 21 minucie po ładnym dośrodkowaniu Hrymowicza. Dziesięć minut później, po strzale Bębna było już 2:0, a po kolejnych 10 minutach ponownie na listę strzelców wpisał się Adamowicz. Adamowicz mógł jeszcze strzelić jedna bramkę. W ostatniej minucie pierwszej połowy nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem strzelając prosto w jego ręce.
W drugiej połowie goście wyraźnie osłabli, zabrakło w nich całkowicie woli walki, co zawodnicy ze Szczecinka skrupulatnie wykorzystywali. Pilnując dobrze własnej bramki skutecznie atakowali. Goście chwytali się różnych sposób obrony, nawet niedozwolonych. W 75 minucie spotkania, przy stanie meczu 5:0, na polu karnym obrońca Energetyka powstrzymał Adamowicza chwytając go za koszulkę. Bardzo dobrze prowadzący spotkanie sędzia podyktował rzut karny, który pewnie na bramkę zamienił Sochalski. Na dziesięć minut przed końcowym gwizdkiem wynik meczu ustalił Bęben strzelając trzecią swoją bramkę w tym meczu.
Mecz rozgrywano w palącym słońcu, a końcówka drugiej połowy w ciężkim, gęstym od zaduchu powietrzu. To jednak nie usprawiedliwia braku woli walki o zawodników Energetyka. Ich akcje były nieporadne i przy bardzo dobrze spisującej się obronie Darzboru, niczym nie zagrażały. Trener Energetyka stwierdził, że występ jego podopiecznych jest kompromitacją. Natomiast około 1000 kibiców Darzboru zgotowało owacje swoim pupilom.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze