Darzbór Szczecinek gra ze zmiennym szczęściem. Kolejny pokaz piłkarskiej indolencji szczecineccy piłkarze zaprezentowali w meczu z Astrą Ustronie Morskie. Wprawdzie już w drugiej minucie spotkania Romańczyk zdobył gola dla Darzboru, ale niestety, to było wszystko, na co stać było szczecineckich piłkarzy. W pierwszej połowie Darzbór niepodzielnie dominował na boisku. Sama dominacja jednak nie wystarcza - trzeba jeszcze strzelać bramki. Piłkarze Darzboru stworzyli aż sześć idealnych sytuacji idealnych, w których należało tylko dopełnić formalności kierując piłkę do bramki. Ale jeżeli z trzech metrów strzela się w poprzeczkę, tak jak zrobili to Kubicki i Fijołek, albo zamiast w pustą bramkę to pod nogi obrońcy - jak to zrobił Pytlarz - to bramek nie będzie. Było też kilka strzałów celnych, ale te wychwytywał bramkarz Astry. Po przerwie inicjatywę przejęła Astra i już w 57 minucie wykorzystała niefrasobliwe zagranie Sidorowicza, który posłał piłkę w poprzek boiska nie bacząc na napastników Astry. Ci piłkę przejęli i był już remis, a dwie minuty później Astra zagwarantowała sobie zwycięstwo. Jeżeli Darzbór tak zagra w najbliższa sobotę w meczu z Błękitnymi Stargard Szczeciński, to jeszcze wszystko może się zdarzyć ze spadkiem włącznie.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze