W miniony piątek po południu niebo nad Szczecinkiem pokryły czarne chmury, zerwał się silny wiatr i lunęło. Nawałnica trwała kilkanaście minut, ale czegoś takiego nie pamiętamy. Lejąca się z nieba woda nie znajdowała ujścia w studzienkach kanalizacyjnych i tworzyły się gigantyczne kałuże, często będące przeszkodą dla samochodów nie do sforsowania. Drzewa pękały jak zapałki, wiatr porywał reklamy planszowe. Jedna z nich została rzucona na samochód. Na drodze do Parsęcka drzewo upadło na samochód. Nawet jeden z aeratorów zakotwiczonych na Trzesiecku został zerwany i wyrzucony na brzeg. Nawałnicy towarzyszyły wyładowania atmosferyczne.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze