Reklama
Przed sądem rejonowym w Szczecinku toczy się bezprecedensowa sprawa. Niedoszły samobójca wytoczył proces policjantom, którzy odcięli go ze stryczka. Niedoszły samobójca domaga się odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, jaki poniósł w czasie akcji ratowniczej. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2007 roku. Tomasz S. rozstał się ze swoją dziewczyną, przez co był w nienajlepszej kondycji psychicznej i postanowił skończyć ze sobą. Wg jego relacji próbował odebrać sobie życie, ale zamiar ten pokrzyżowali koledzy. Wywołał przy tym awanturę, przez co został zabrany na komendę policji. Wg relacji policjantów, Tomasz S. wywołał awanturę w czasie kłótni z matką i dlatego, po rozmowie z kuratorem i na prośbę matki został zwolniony do domu. Nie poszedł jednak do domu, ale pod klatkę schodowa budynku, w którym mieszkała dziewczyna, zawiesił pasek na uchwycie do flagi, założył pętlę na szyje i zawisł. Wezwani policjanci odcięli desperata. Jest to postawny mężczyzna i po odcięciu policjanci go nie utrzymali, tak że spadł na chodnik. Doznał przy tym wielu urazów, był reanimowany na miejscu przez policjantów, policjantów potem przez ratowników. Zdaniem mężczyzny, gdyby policjanci zatrzymali go na komendzie, nie doszłoby do tego zdarzenia i nie poniósłby uszczerbku na zdrowiu. Tomasz S. domaga się zasądzenia na jego rzecz od Skarbu Państwa - Komendy Powiatowej Policji 60 tysięcy złotych odszkodowania za utracone zdrowie. W czwartek sąd przesłuchał dwóch świadków, którzy - wg pełnomocnika policji, nie potwierdzili w pełni wersji powoda. Policja wnosi o oddalenie pozwu. Rozprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami, gdyż mogą być naruszone dobra osobiste powoda.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze